Aletheon
Aletheon, str. 97
Aletheon jest dostępny w naszej Ksiegarni internetowej.
Boski Rodzic i Ten, Którego Należy Urzeczywistnić
AWATAR ADI DA SAMRAJ: Wcześniej dziś rozmawiałem z kilkoma osobami o ich dzieciństwie i religijnych poglądach z tamtego okresu. Istnieje powszechne wyobrażenie, które ludzie kojarzą z Bogiem lub Boskością i które postrzegają jako podstawowe uczucie albo pojęcie religijne.
Opisałem to jako poczucie, które może się pojawić nawet wtedy, gdy jesteś sam – jakby w pokoju był jeszcze Ktoś. To wyobrażenie jest przeciwieństwem perspektywy prawdziwego życia Duchowego.
Choć nieustannie mówię o Bogu, w istocie przedstawiam inną tezę. Wypowiadam się z „Punktu Widzenia”, który różni się od konwencjonalnego podejścia religijnego.
Dla kontrastu można by powiedzieć, że ten „Punkt Widzenia” można streścić w przekonaniu, że bez względu na to, ile osób znajduje się w pokoju – obecna jest tylko Jedna Osoba!
Ogólnie rzecz biorąc, dyskusje na temat Boga lub religii są często naiwnie kojarzone z ideą „Innej” Siły – „Kogoś Innego” – co odpowiada raczej dziecinnym, a nawet infantylnym wyobrażeniom o rzeczywistości.
Dzieci zazwyczaj nie są wielkimi metafizykami ani mistykami. Z jednej strony mają bardzo prymitywne formy świadomości, a z drugiej, pewne niezwykłe jej przejawy, często lekceważone przez dorosłych. Jednak, kiedy dzieci wyrażają swoje odczucia dotyczące Boga, bardzo często powtarzają emocje narzucone im przez rodziców.
Opisują rzeczywistość naiwnie, zgodnie z psychologią dziecka, z perspektywy tej swobodnej, dziecięcej świadomości, która w ich doświadczeniu ogarnia całość, lecz nie jest z natury związana z wielkimi, abstrakcyjnymi twierdzeniami.
Nie chodzi o to, że dzieci nie kierują się jeszcze rozwiniętym umysłem, a przez to ich religijne wyobrażenia są czystsze niż u dorosłych. Religijne koncepcje, na które dziecko jest zwykle wrażliwe i podatne, opierają się najczęściej na psychologii jego sytuacji, czyli zależności od rodzica lub rodziców, zwłaszcza od matki. W tradycyjnej relacji rodzic–dziecko to rodzic jest wielką, doświadczoną istotą, która chroni mniejszą i bezbronną. Taka relacja stanowi naiwną podstawę dziecięcych poglądów religijnych oraz tego, co potocznie nazywa się „religijnym”. Pojęcie Boga, jakie masz przed osiągnięciem Urzeczywistnienia Boga lub poza nim, jest zazwyczaj jedynie pozostałością po dziecięcej sytuacji zależności.
Dlatego religia bywa zazwyczaj odpowiedzią na dość infantylny problem: potrzebę bycia chronionym, wspieranym i zapewnianym, że wszystko jest w porządku i że wszystko będzie dobrze – potrzebę poczucia, że istnieje wyższa, Inna Siła, która nad wszystkim czuwa.
Gdy rodzice mówią swoim dzieciom o Bogu, zazwyczaj przedstawiają Go jako swego rodzaju super-wersję mamy i taty.
Kiedy rozmawiacie ze sobą o swoich najwcześniejszych doświadczeniach religijnych (a są to raczej wasze postawy psychiczne niż realne doświadczenia), zazwyczaj posługujecie się dziecięcym modelem rzeczywistości. Jednak, aby naprawdę rozpocząć proces religijny, trzeba przekroczyć dziecięcą wersję rzeczywistości i stać się człowiekiem, osobą dorosłą i dojrzałą, wolną od tego dziecięcego sposobu postrzegania – ale ludzie zazwyczaj tego nie robią. W takim stopniu, w jakim czują się religijni, to właśnie ta część ich osobowości, zasadniczo dziecinna lub infantylna, jest religijna lub potrzebuje religii. Religia jako taka bywa najczęściej domeną dziecięcych i młodzieńczych postaw, a nie wyrazem dojrzałego człowieczeństwa.
Kiedy ktoś „wierzy w” Boga, to tak naprawdę wierzy, że wszystko, co znajduje się poza nim, jest uosobieniem pewnej Osoby, Siły lub Istoty, która nie tylko stworzyła i kontroluje cały świat, ale także rządzi nim i chroni wszystkich, a co najważniejsze –wierzy się, że ta Inna Osoba pomoże ludziom osiągnąć to, czego pragną, o ile tylko nawiążą z Nią szczególny rodzaj relacji. Taka relacja przypomina tę, którą oferowali ci rodzice: „Bądź grzeczny, a będziemy cię kochać, chronić i dawać ci to, czego pragniesz.”
W ten sposób popularna religia staje się w dużej mierze kulturową domeną moralności społecznej, w której oczekuje się od ludzi określonego, „dobrego” zachowania oraz utrzymywania właściwej relacji z Bogiem podobnym do rodzica, aby w zamian byli kochani i chronieni przez tego Jednego i otrzymywali to, czego pragną, zarówno w życiu, jak i po śmierci. Religia okazuje się więc w znacznej mierze przedsięwzięciem zakorzenionym w dzieciństwie, w okresie zależności i dziecięcej niedojrzałości.
Kiedy ludzie wchodzą w dorosłość, muszą jednak zmierzyć się z trudniejszymi faktami życia. Czują się znacznie mniej chronieni niż w dzieciństwie, gdy mieszkali pod opieką rodziców. W efekcie zaczynają kwestionować i poddawać w wątpliwość istnienie tego Boga-Rodzica. Takie osoby mogą wciąż uważać się za religijne, przynajmniej na poziomie uczestnictwa w społecznej grze moralności i dobrego zachowania, ale utrzymują raczej młodzieńczą relację zależności- niezależności lub akceptacji-odrzucenia wobec tej Boskiej Osoby.
Ateizm jest ostateczną formą odrzucenia idei Boga-Rodzica. Nie opiera się na bezpośrednim doświadczeniu ostatecznych prawd dotyczących wszechświata, lecz wyraża raczej młodzieńczy etapu rozwoju gatunku ludzkiego. Tym, co wyróżnia dogmat ateizmu, nie jest odkrycie, że Bóg nie istnieje, ale odmowa uznania Boga-Rodzica z dziecięcej religii.
Jeśli taka dziecinna religia jest rzeczywistym doświadczeniem, a nie tylko stanem umysłu, można ją zasadniczo opisać jako bardzo prymitywne poczucie – odczuwane najsilniej w chwilach samotności, w poczuciu indywidualnej odrębności. To uczucie, że gdy jesteś sam, (a w pewnym sensie zawsze jesteś sam, ponieważ masz własne, niepowtarzalne przeznaczenie), Ktoś Inny, Ktoś Wielki – Wielki Rodzic – jest zawsze obecny. Ten Ktoś widzi wszystko, co robisz i reprezentuje Rodzicielską Wolę w odniesieniu do twoich zachowań. Ten Ktoś chce, abyś robił pewne rzeczy, a innych unikał i prawdopodobnie cię nagrodzi, jeśli spełnisz Jego oczekiwania, albo ukarze na różne sposoby, jeśli postąpisz inaczej.
Z tego rodzaju Boga-Rodzica wywodzą się wszystkie tradycje związane z pojęciem grzechu oraz oceną zdarzeń nie tylko w kategoriach faktów, ale również w odniesieniu do woli Boga-Rodzica. Jeśli spotyka cię coś negatywnego, zazwyczaj postrzega się to jako karę Boską lub konsekwencję twojego moralnego postępowania, albo działań podejmowanych jako członka społeczeństwa. Jeśli natomiast spotykają cię rzeczy dobre, przyjmuje się, że są one darem lub nagrodą pochodzącą z tego samego Źródła.
Przyjrzyj się punktowi widzenia konwencjonalnej religii „głównego nurtu” – religii chrześcijańskiej, żydowskiej, muzułmańskiej i zauważ, że religie te zasadniczo odpowiadają strukturze pojęć, którą właśnie opisałem. Stanowią one przede wszystkim rozwinięcie infantylnego stanu świadomości oraz pierwotnej więzi z rodzicami z okresu dzieciństwa. Panadto dysocjacyjna indywidualizacja, rozwijająca się w okresie dojrzewania, często bywa komplikowana i przenika także do tak zwanej dorosłości.
Droga Serca nie jest rozwinięciem tej dziecinnej lub konwencjonalnej religii.
„Kiedy mówię o Bogu – choć posługuję się również innymi określeniami niż samo słowo „Bóg” – nie mam na myśli osobowego Boga-Rodzica. Wielokrotnie miałem okazję krytykować dziecinny sposób rozumienia tego rodzaju terminów, jak również całego procesu religii i życia Duchowego.
Mógłbym porównać „Punkt Widzenia”, który wspólnie „Rozważamy”, z tym dziecinnym religijnym punktem widzenia i powiedzieć, że prawdziwa religia nie opiera się na prymitywnym poczuciu, że nawet gdy jesteś sam, zawsze obecny jest jeszcze Ktoś Inny. Przeciwnie, opisuję podstawę prawdziwej religii jako tajemnicze doświadczenie, jako intuicję, że niezależnie od tego, ilu innych jest obecnych, ilu ludzi cię otacza, włącznie z tobą samym i niezależnie od tego, co się pojawia, istnieje tylko Jedna Rzeczywistość, Jedna „Jaźń”, Jeden Stan. Ten Jeden nie jest „innym”. Ten Jeden nie jest twoim rodzicem. A z punktu widzenia zjawiskowego i doświadczalnego, Ten Jeden nie istnieje po to, by cię nagradzać lub karać, wspierać albo chronić. Ten Jeden przejawia się raczej jako wszelkiego rodzaju zjawiska, także przeciwieństwa, a nawet sprzeczności. Tego Jednego nie da się wyjaśnić w kategoriach zrozumiałych dla dziecka.
W rzeczywistości, jeśli naprawdę przyjrzeć się naturze uwarunkowanej egzystencji – Naturze pojawiania się zjawisk – nie istnieje żadne uzasadnienie, by wierzyć w Boga-Rodzica. Powiedziałbym: zerowe uzasadnienie. Ale to pozostawiam wam do waszych własnych rozważań. Gdzie tu jest jakiekolwiek uzasadnienie, skoro fakty życia nie potwierdzają istnienia wszechwiedzącej, wszechobecnej i wszechmocnej Istoty, która sprawia, że wszystko się dzieje, za wszystko odpowiada i układa wszystko dla dobra tych, którzy Ją uznają i przestrzegają określonych zasad moralnych? Po prostu tak nie jest. Nie istnieje taki Bóg-Rodzic, który kontroluje historię, realizuje wielki plan dla ludzkości i raz na zawsze objawia Prawdę, jak to bywa przypisywane Jezusowi, prorokom czy wielkim postaciom tradycji religijnych.
Boskość, czyli Bóg – Ten, którego należy Urzeczywistnić – nie jest niczym innym jak twoim prawdziwym Stanem.
Ten Jeden wykracza poza twoją osobistą, uwarunkowaną egzystencję, ale to właśnie w Tym Jednym ta egzystencja się pojawia.
Wszystko, co się tutaj pojawia, jest modyfikacją Tego Jednego, grą odbywającą się na Tym Jednym. Aby Urzeczywistnić Tego Jednego, musisz głęboko wejść w Boską Pozycję Jaźni, ale nie za pomocą tradycyjnej metody zwracania uwagi do wewnątrz, która jest jedynie kolejnym egoicznym rozwiązaniem domniemanego problemu egzystencji.
Nie stajesz się naprawdę religijny, dopóki nie dotrzesz do tego zrozumienia i nie przebudzisz się do tego punktu widzenia. Nie da się udowodnić Boga-Rodzica z dziecinnej religii. Taki Jeden po prostu nie istnieje. Walka o udowodnienie istnienia takiej Istoty to fałszywy wysiłek, wyraz powszechnej choroby – świadomości problemu – która rodzi się na gruncie zagrożonego ego. To nie znaczy, że wszyscy ludzie powinni stać się ateistycznymi psychiatrami i całkowicie odrzucić religię – choć na podstawie głębokiego i inteligentnego „rozważenia” należałoby rzeczywiście odrzucić dużą część tego, co dziś nazywa się „religią”, bo jest to jedynie pocieszenie dla raczej dziecinnych ego. Prawdziwa religia zawiera w sobie znacznie więcej niż te dziecinne twierdzenia. Wzywam was do rozważenia tego, co przekracza ograniczoną wizję – zarówno poprzez Moją Naukę-Mądrości, jak i przez świadectwo Wielkiej Tradycji, czyli wspólnego dziedzictwa kultury całej ludzkości.
Istnieje Wielka Istota, Wielka Boska Rzeczywistość. To Istnieje. Istnieje również Droga, która prowadzi do Urzeczywistnienia. Ta Droga wymaga dojrzałości – nie dziecinady, nie szczeniactwa, nie egoizmu. Wymaga transcendencji wszystkiego, co konwencjonalnie religijne, co związane jest z twoją dziecinną lub niedojrzałą strukturą osobowości. Tego Urzeczywistnienia nie osiąga się przez odwoływanie się do jakiejś Innej Siły, do obiektywnego Boga-Rodzica istniejącego poza tobą, jak sugeruje to religia konwencjonalna. Droga Serca nie wymaga nawet odwoływania się do tej Wielkiej Innej Istoty w formie jakichkolwiek mistycznych czy subtelnych obiektów.
Bóg nie jest Postacią z białą brodą rodem z mitów Starego Testamentu (a ściślej, z popularnej mitologii judeochrześcijańskiej), ale Bóg nie jest też rodzajem wszechprzenikającej, Rodzicielskiej Obecności. Bóg jako odrębna Osobowość nie istnieje w żadnym wyłącznym sensie w obrębie całej kosmicznej Natury. Nie można też utożsamiać Go z żadnym subtelnym obiektem w obrębie kosmicznej Rzeczywistości ani z żadnym ze świateł widocznych za pomocą mistycznej świadomości.
Urzeczywistniasz, a zatem ostatecznie potwierdzasz istnienie Tego Jednego, który jest Bogiem jedynie poprzez najgłębsze wejście w Boską Pozycję Jaźni, czyli w Sferę twojego Prawdziwego Istnienia, Samego Bycia, Istności.
Bóg warunkowej Natury, „Bóg-Stwórca”, nie może zostać udowodniony, ponieważ Ten Jeden nie istnieje w proponowanej postaci. Wielki Bóg jest Transcendentalny (i z natury Duchowy) i Istnieje w Boskiej Samoistnej Pozycji. Innymi słowy, Ten Jeden istnieje na poziomie twojej wiecznej Egzystencji, a nie na poziomie obiektów związanych z twoją warunkową egzystencją, twoją zamanifestowaną niezależnością. W stosunku do ciebie Ten Jeden jest również obecny w postaci wszystkich innych, wszystkich obiektów, wszystkich Stanów uwarunkowanej Natury, nie jako Ktoś Inny, lecz jako Ten, w Którym jesteś zakorzeniony.
Ten Jeden jest obecny jako Bosko Urzeczywistniony Adept, ludzki Nośnik Boskiej Istoty, lecz nie w sensie wyłącznym, nie jako Święty Inny, lecz jako Ten, Który Manifestuje Moc Boskiej, Samoistnej Pozycji. Ten Jeden Jest Obecny jako Siła Duchowa, Przekazywana poprzez Duchowy Chrzest Adeptów oraz przez Wzniosłe Towarzystwo.
Celem otrzymania Mojego Duchowego Przekazu Serca jest doprowadzenie was do Urzeczywistnienia Tego, Co Jest – Boskiej Pozycji Jaźni. Nie chodzi o wezwanie do podporządkowania się jakiejś zewnętrznej, pozornej Sile poza wami, która domaga się angażowania w dziecinne rytuały społeczne typowe dla konwencjonalnej religijności. Wiarę, którą należy Osiągnąć, można najprościej podsumować jako Urzeczywistnienie tego, że bez względu na to, co się dzieje, bez względu na to, ilu ludzi jest obecnych, istnieje tylko Jedna Istota.To dokładne przeciwieństwo dziecinnego przekonania, że nawet w samotności zawsze obecny jest Ktoś Inny.
